{ Lampa z serwetek - finito }

06 czerwca 2013

Pamiętacie lampę, którą robiłam z szydełkowych serwetek?



No to zaliczyłam porażkę.
Pierwsze podejście pod jej utwardzenie to był klej Wikol rozwodniony wodą w proporcji 1:1. Niestety po niezbyt długim czasie, po zawieszeniu krągłej serwetkowej kulki pod sufitem, kulka zaczęła przybierać kształt... łzy (to bardzo ładne określenie, moja rodzina nazywała "to" bardziej dosadnie ;) ).

Próba numer dwa, polecana przez szydełkującą ciocię, to gęsty syrop cukier-woda. Zrobiłam... powiesiłam... i bałam się, że latem osy mi rojem wlecą do sypialni. Niestety, pory wiosennej lampa nie doczekała, ponieważ jeszcze szybciej niż za pierwszym razem zaliczyła mało atrakcyjny zwisający kształt. Może sposób na cukier nadaje się do usztywniania serwetkowych ozdób na przykład na choinkę, niestety duże elementy są za ciężkie.

Próba numer trzy... i więcej poprawiać nie będę, choćby nie wiem co. To dużo mocniejszy wikol, praktycznie nie rozcieńczany. Istniało ryzyko, że nakładając grubą warstwę kleju, między oczkami serwetki utworzy się cienka błonka. Tak jak wyszło to na poniższym filmiku.



Jednak jakimś cudem tak się nie stało. Lampa wisi już około 4 miesiące i jakoś się trzyma, leci w dół, ale nie w takim tempie jak poprzednie jej wersje.
Jednak urodą mnie nie zachwyca :(. Miała być piękna i krągła.





0 komentarze:

Prześlij komentarz