Przyszedł czas na zaprezentowanie kolejnego "mebla" zrobionego ze starej sofy.
Zawsze marzyłam o tym, aby zrobić dzieciom prawdziwą tablicę kredową. Pomysłów było wiele, lecz kalkulacja finansowa nie przedstawiała się różowo. Taka tablica 120x200 centymetrów, z ramą i rynienką na kredy... Cóż, marzenia nie zawsze muszą się spełniać.
Od ponad dwóch lat na półce terminu ważności doganiała puszka farby magnetycznej. W pierwotnej wersji miała być bazą do namalowania na ścianie drzewa, do którego można byłoby - w zależności od pory roku - przyczepiać liście, śnieżki, kwiaty itp.
Niestety, jakoś nie mogliśmy zabrać się za drzewo a czas gonił. Trzeba było zakasać rękawy i zabrać się za to, co mieliśmy do wykorzystania. A że posofowa skrzynia na pościel okazała się świetnym materiałem na tablicę, nie było na co czekać :).
Tak więc do wykonania tablicy użyłam:
- starej ramy z "plecami"
- puszka farby magnetycznej
- puszka farby tablicowej (polecam FLUGGER)
- farba do pomalowania ramy (jakakolwiek)
- kostka szlifierska lub szlifierka z tarczami ściernymi
- uchwyty do powieszenia + 2-4 haczyki
Jedna uwaga co do farby magnetycznej. Jest bardzo gęsta, nanosi się nierówno i na dodatek aby uzyskać sensowną przyczepność magnesów trzeba dać dużo warstw. Ja w pewnym momencie straciłam rachubę, ale nałożyłam około 6-8 warstw.
Zaś FLUGGER tablicowa jest rewelacyjna, wydajna, matowa i świetnie pisze się na niej kredą (nie jest śliska, a tego się obawiałam, że kreda będzie się ślizgać a nie ścierać).
Uchwytów i haczyków dałam po 4. Tablica zamocowana jest na górze i na dole. Haczyki na dole zwrócone są w stronę podłogi tak, aby tablica w żaden sposób nie spadła ze ściany.
Po myciu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
świetny pomysł i wykonanie
Prześlij komentarz