Wiele miesięcy temu udało mi się kupić (na ciuchach) zestaw do ręcznego uszycia misia. Tak zwany "kit" odleżał na półce swoje, aż w Święta BN w końcu odważyłam się zmontować misia. Jak widać sporo czasu mi to zajęło ;). Nie obyło się bez wpadek, na przykład pomylenia zatrzasków-stawów, co spowodowało że miś o mały włos a nie posiadałby jednej łapy ;). Na szczęście dziadek "złota rączka" uratował sytuację i miś wszystkie kończyny posiada. Powiem jedno... syn docenił moją pracę :).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz