Moja maszyna zdycha. Już po raz kolejny trafiła do naprawy, ale tym razem chyba nie uda się jej wyregulować tak aby wszelkie jej funkcje powróciły do stanu używalności. Zabiłam już 2 maszyny. Starego Łucznika i teraz żywot kończy Brother BM2500. Pierwsza mechaniczna, druga sterowana komputerowo. Pierwsza nie została naprawiona z racji braku części, druga nie zostanie naprawiona z powodu oprogramowania komputerowego. Moje piękne ściegi... hlip hlip hlip.
W środę na szybko zerknęłam co w ofercie ma firma Janome. Postanowiłam, że tym razem nie zaryzykuję i będzie to maszyna mechaniczna. I tak w większości tych cudnych ściegów nie używałam. Były bo były, czasem gdzieś się coś naszyło. Tylko czasem. W większości potrzebowałam silnego, prostego ściegu. Cóż, nie jeden hardcore szyłam: worek sako, namiot z grubego drelichu, śpiworek dla syna. To wszystko nie jest na delikatnego Brothera (Łucznika zabiłam namiotem ;)). Powracając do tematu, w środę rzuciłam okien ma mechaniczne Janome. Dziś mąż zrobił mi niesamowitą niespodziankę i oznajmił, że kupił mi (w środę ;)) mechaniczną Janome. Naprawdę, popłakałam się z radości. Nie wiem jak ja mu mam dziękować (DZIĘKUJĘ CI MĘŻU KOCHANY!!!!!), i obiecuję, że pomimo iż maszyna jest mechaniczna, będę o nią dbała. Całe szczęście maszyna dedykowana dla prac chałupniczych czy warsztatów szkolnych (czyli mam nadzieję, że dużo wytrzyma i będzie pancerna). A, ma obudowę metalową, co daje jej szansę dłuższego żywota (kiedyś mojego Brothera zrzuciły koty ze stołu. Obudowa tego nie przeżyła).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
Piękna, gratuluję maszyny jako i męża, i czekam na kolejne cuda:)
Prześlij komentarz